Szkic krytyczny do komiksu "SP-139 WA zaginął!"
Prywatnie mam do tego komiksu duży sentyment, gdyż część akcji i sam finał dzieje się na moim rodzinnym Podhalu. W „Żbikach”, w których akcja rozgrywa się w podhalańskiej scenerii lubię rozpracowywać miejsca wydarzeń na ile są zgodne z rzeczywistością, a ile jest w nich fantazji scenarzysty i rysownika. Idąc tym tropem rozszyfrowaliśmy zespołowo, jak to naprawdę było z trasą przemytniczą prowadzącą przez Tatry do ówczesnej Czechosłowacji Wojciecha Mrówki–Synusia, który powinien był nosić dumny pseudonim: „Wiatronogi”.
Treść komiksu ma charakter mocno dydaktyczny. Jerzy Wróblewski ma w swoim dorobku jedenaście takich „Żbików”. W komiksach tego rysownika wyróżniam „Żbiki” bardzo silnie dydaktyczne (główni bohaterowie to dzieci i nastolatki) od mniej nasączonych moralizatorstwem (bohaterami są tylko osoby dorosłe). Świat w komiksach silnie dydaktycznych momentami jest tak przesłodzony, że aż nie przystaje do rzeczywistości.
Ciąg dalszy poniżej:
https://kapitanzbikszkice.wordpress.com ... krytyczny/
Kapitan Żbik
- Maharana
- Bywalec
- Posty: 44
- Rejestracja: 05 sty 2016, 18:52
- 8
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowania: 6 razy
Re: Kapitan Żbik
https://kapitanzbikszkice.wordpress.com/
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
- GEDiNAZGUL
- MODERATOR
- Posty: 705
- Rejestracja: 19 gru 2015, 18:43
- 8
- Podziękował: 375 razy
- Otrzymał podziękowania: 374 razy
Re: Kapitan Żbik
Czyli bylem dobrym dzieckiem (jedynie samochody mnie nudziły).dobre dzieci i dobra młodzież zajmowały się prawie zawsze czymś pożytecznym, najczęściej modelarstwem, filatelistyką, motoryzacją, sportem (głównie piłka nożna, czasem judo lub okazjonalnie, jazda rowerowa, narty) i oczywiście czytaniem, i kolekcjonowaniem „kolorowych zeszytów”.
Niestety co do hobby i rozwoju to prawda, nie socjalistyczna. Teraz głównie nie tylko dzieciaki klikają bez sensu po stronach yt, FB innych bzdurach, dla samego klikania bez zrozumienia treści. Coś się robi to się nie nudzi i nie jest się kolejną fargi - jak ktoś czytał H. Harrisona to wie, o co mi chodzi.
O tak czerń i biel, wprost ze sterotypowych opisów dobrych i złych chłopców. Tudzież młodzi w jeansach i długich włosach pasowali nie tylko do opisu podejrzanego typka, ale też do miłośników "kultury zachodu" tej wypaczonej i nieprzychylnej tradycją i wartością polskiego społeczeństwa - och, jak to teraz wraca ta sama retoryka!
Pewnie nie raz już byli na policji A tak na serio to jak zobaczyłeś był to specjalny zabieg, upiększający rzeczywistość.Chłopcy nie postrzegają milicjantów, jako groźnych urzędników państwowych lecz sympatycznych przyjaciół
To też dziś na topie, zawsze jet jakiś wróg, a najlepiej ukryty i obcy, Podkopujący fundamenty państwa.W „Żbiku” tradycyjnie nie mogło zabraknąć wątków antyniemieckich.
Co do dydaktycznego mocnego wydźwięku komiksu to nie razi mnie tak, bo miał trafić do młodego odbiorcy. Nie powiem, że zadenuncjowanie oszusta jest złe, ale "wiadomo", że nie tylko na to liczyli wpajając takie zachowanie. Jakby nie było były promowane dobre zachowania, które dziś też są w jakiś sposób krzewione. Twórca żbika udaje się te wartości sprzedać, bo komiks jest skierowany do młodzieży i takiż jest poziom tego przekazu, by został zrozumiany. Gorzej, gdy komiks jest dla szerszej rzeszy czytelników i dalej "wciskane" są slogany w taki sposób, bo wtedy taka treść odrzuca, gdyż jest to zbytnio widoczne. Poziomem zaprezentowania i dydaktyki z pewnością nie odstaje od komiksów o s-herosach z USA.
i tak jak w każdym z wcześniejszych komiksów opisywanych przez ciebie, milicja jest zawsze na miejscu. Sprawna i zwarta.
Ukazanie części organów ścigania w najlepszym świetle, przyjaciół w niebieskich mundurach miało nie tylko służyć jako przykład, pokazanie, że ktoś czuwa nad ładem, ale i też umacniać władzę oraz łagodzić negatywny odbiór służby, która nie tylko służyła narodowi.
Mam sentyment do tego numeru, gdyż byłem zagorzałym filatelistą i modelarzem, teraz nie starcza na to już czasu, choć ciągle zbieram się na odrestaurowanie starych modeli i zrobienie nowych.
- Maharana
- Bywalec
- Posty: 44
- Rejestracja: 05 sty 2016, 18:52
- 8
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowania: 6 razy
Re: Kapitan Żbik
Wychodzi na to, że też byłem dobrym dzieckiem, bo tak samo jak Ty szybko połknąłem bakcyla kolekcjonerstwa . Zebrałem dwa solidne klasery znaczków. Wymieniałem się w szkole z innymi kolegami. Byli wśród nich prawdziwi fani filatelistyki. Aż pewnego dnia, jakiś chłopak z równoległej klasy przyniósł do szkoły karty z samochodami (niemieckie, tylko nie wiem, czy z NRD, czy RFN) i tak mi się spodobały, że przehandlowałem moje klasery za te karty . I od tego zaczęła się moja nowa pasja kolekcjonerska trwająca do dziś. Aktualnie zebrałem ponad 2300 tego typu kart. Z modeli to mnie kręciły i kręcą do dziś helikoptery.
Jak pisałem w szkicu, mam duży sentyment, do tego komiksu ze względu na wątki podhalańskie. Zaliczam go "Żbików" silnie dydaktycznych. Zachowania nastolatków są mało wiarygodne, miejscami wcale. Mówią też dziwnym, nienaturalnym językiem. Przygotowując szkic zrobiłem sobie taką poglądową ankietę wśród znajomych i ich znajomych. Łącznie 87 ankiet. Pytanie było jedno: Czy w wieku 12 lat chodziłeś/aś na komisariat napić się herbaty z milicjantem/policjantem? Odpowiedź TAK - 0%, odpowiedź NIE - 100%.
Po górach trochę chodzę, więc zainteresowała mnie ta trasa przemytników, którędy szli. Dokładna analiza wykazała, jak bardzo scenariusz rozmijał się z faktami. Kapitan Żbik to miał pewnie lunetę w oczach, skoro widział co się dzieje w górach siedząc w pensjonacie biało/czarnodunajeckim .
Dużą masz kolekcję tych znaczków? Jakie serie zbierałeś? A modele budowałeś od podstaw, czy kleiłeś je z gotowych elementów?
Jak pisałem w szkicu, mam duży sentyment, do tego komiksu ze względu na wątki podhalańskie. Zaliczam go "Żbików" silnie dydaktycznych. Zachowania nastolatków są mało wiarygodne, miejscami wcale. Mówią też dziwnym, nienaturalnym językiem. Przygotowując szkic zrobiłem sobie taką poglądową ankietę wśród znajomych i ich znajomych. Łącznie 87 ankiet. Pytanie było jedno: Czy w wieku 12 lat chodziłeś/aś na komisariat napić się herbaty z milicjantem/policjantem? Odpowiedź TAK - 0%, odpowiedź NIE - 100%.
Po górach trochę chodzę, więc zainteresowała mnie ta trasa przemytników, którędy szli. Dokładna analiza wykazała, jak bardzo scenariusz rozmijał się z faktami. Kapitan Żbik to miał pewnie lunetę w oczach, skoro widział co się dzieje w górach siedząc w pensjonacie biało/czarnodunajeckim .
Dużą masz kolekcję tych znaczków? Jakie serie zbierałeś? A modele budowałeś od podstaw, czy kleiłeś je z gotowych elementów?
https://kapitanzbikszkice.wordpress.com/
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
- GEDiNAZGUL
- MODERATOR
- Posty: 705
- Rejestracja: 19 gru 2015, 18:43
- 8
- Podziękował: 375 razy
- Otrzymał podziękowania: 374 razy
Re: Kapitan Żbik
O tak, realność zerowa. A kapitan, jak przystało na funkcjonariusza MO ma wzrok Supermana
Takie sprawy trza obśmiewać, bo cóż innego pozostaje. Ale tak dla przykładu to sztampowe ujęcie z wybrzeża w NY z widokiem na Statuę jest kompletnie nierealne, a nie wspominając o większości pocztówek z Paryża. taki urok wielu też komiksów.
Co do znaczków to 15 klaserów (Polskie, ale też sporo Rosyjskich - miałem abonament i z Kuby. Oczywiście tez cześć z różnych stron świata . Modele kleiłem za szkraba z plastiku, a potem do dziś z papieru. Dorabianie części z drewna, szybek z folii lub plastiku..itp. Ze śmigłowców to stoi Mi-2 i Eurocopter Tiger.
Takie sprawy trza obśmiewać, bo cóż innego pozostaje. Ale tak dla przykładu to sztampowe ujęcie z wybrzeża w NY z widokiem na Statuę jest kompletnie nierealne, a nie wspominając o większości pocztówek z Paryża. taki urok wielu też komiksów.
Co do znaczków to 15 klaserów (Polskie, ale też sporo Rosyjskich - miałem abonament i z Kuby. Oczywiście tez cześć z różnych stron świata . Modele kleiłem za szkraba z plastiku, a potem do dziś z papieru. Dorabianie części z drewna, szybek z folii lub plastiku..itp. Ze śmigłowców to stoi Mi-2 i Eurocopter Tiger.
- Maharana
- Bywalec
- Posty: 44
- Rejestracja: 05 sty 2016, 18:52
- 8
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowania: 6 razy
Re: Kapitan Żbik
Znaczki zbierałeś tematycznie seriami, czy jak leci? Na początku tak właśnie zbierałem, dopiero później przerzuciłem się na konkretny temat, czyli fauna i flora z całego świata. Uzbierałem tego trochę. Dwa grube klasery. Ciekawe, co się z nimi teraz dzieje po tylu latach .
https://kapitanzbikszkice.wordpress.com/
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
- GEDiNAZGUL
- MODERATOR
- Posty: 705
- Rejestracja: 19 gru 2015, 18:43
- 8
- Podziękował: 375 razy
- Otrzymał podziękowania: 374 razy
Re: Kapitan Żbik
ciut offtop, ale zbierałem ogólnie, jak leciało poukładane datami wydania. Tak byłem zajęty oglądaniem w kółko i przekładaniem od czasu do czasu, że nie miałem czasu wpaść na herbatkę do pobliskiej komendy
Wymuszanie pieniędzy na „jabłcoka” (potocznie powinno być „jabola”) - hmm, a ka jednak pamiętam, starszy bat, który lepiej zna temat też, że tak się mówiło, przynajmniej na Dolnym śląsku. Nie jestem ekspertem, ale jabol to bardziej popularne obecnie. Ja z dzieciaka częściej słyszałem "siara".
Nie pamiętam, czy wspominałeś w recenzji o tym, że jeden z chuliganów to też gość z bandy z barki.
Wymuszanie pieniędzy na „jabłcoka” (potocznie powinno być „jabola”) - hmm, a ka jednak pamiętam, starszy bat, który lepiej zna temat też, że tak się mówiło, przynajmniej na Dolnym śląsku. Nie jestem ekspertem, ale jabol to bardziej popularne obecnie. Ja z dzieciaka częściej słyszałem "siara".
Nie pamiętam, czy wspominałeś w recenzji o tym, że jeden z chuliganów to też gość z bandy z barki.
- Maharana
- Bywalec
- Posty: 44
- Rejestracja: 05 sty 2016, 18:52
- 8
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowania: 6 razy
Re: Kapitan Żbik
DobreGEDiNAZGUL pisze:ciut offtop, ale zbierałem ogólnie, jak leciało poukładane datami wydania. Tak byłem zajęty oglądaniem w kółko i przekładaniem od czasu do czasu, że nie miałem czasu wpaść na herbatkę do pobliskiej komendy
Niestety, ja też mając naście alt nie miałem czasu odwiedzić komendanta w pobliskim komisariacie.
A kto wie, czy nie czekał na mnie z dobrą malinową herbatką?
Poprawiłem w tekście szkicu: "Wymuszanie pieniędzy na „jabłcoka” (potocznie powinno być „jabcoka” lub „jabola”)"GEDiNAZGUL pisze: Wymuszanie pieniędzy na „jabłcoka” (potocznie powinno być „jabola”) - hmm, a ka jednak pamiętam, starszy bat, który lepiej zna temat też, że tak się mówiło, przynajmniej na Dolnym śląsku. Nie jestem ekspertem, ale jabol to bardziej popularne obecnie. Ja z dzieciaka częściej słyszałem "siara".
Jak pamiętam, to "jabcok" i "jabol" był u nas bardziej powszechny albo "bełt". Dzięki za sugestię .
Nie. Tylko tyle, że Piaskarz, Wojciech i Lajakos byli wspólnikami. Szczegóły będą w opisach postaci.GEDiNAZGUL pisze: Nie pamiętam, czy wspominałeś w recenzji o tym, że jeden z chuliganów to też gość z bandy z barki.
https://kapitanzbikszkice.wordpress.com/
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
- Maharana
- Bywalec
- Posty: 44
- Rejestracja: 05 sty 2016, 18:52
- 8
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowania: 6 razy
Re: Kapitan Żbik
Szkic krytyczny do komiksu "Strzał przed północą"
Komiksem „Strzał przed północą” Zbigniew Sobala pożegnał się z rysowaniem „Żbików”. Ogółem narysował ich siedem. Scenariuszowo i graficznie wypadały bardzo słabo. Stanowiły wręcz antyreklamę komiksu. Osobiście za najlepszy w wykonaniu tegoż rysownika uważam jedynie komiks „Kryształowe okruchy”. Ostatni „Żbik” Z. Sobali jest typowym komiksem zrobionym na kolanie. Byle jaki scenariusz i fatalna grafika. Historia rodem z kiepskiej powieści milicyjnej. Całe szczęście, że nie pojawił się wątek „ślad prowadzi w przeszłość” a prawie się na to zanosiło. Za to historia miłosna w prawdziwie milicyjnym stylu (czyli ckliwa grafomania).
„Strzał przed północą” jest komiksem propagandowym od początku do końca. Przedstawiona historia wygląda mocno niewiarygodnie, by nie rzec naiwnie. Bez wątpienia podobne historie na wsiach się zdarzały lecz zwaśnione rodziny lub osoby rozwiązywały je między sobą bez angażowania w nie milicji. Nikt rozsądny nie wtajemniczał milicjantów w rodzinne sprawy. Zaszłości historyczne wpłynęły na pewną hermetyczność społeczności wiejskich. Bardzo dużą rolę odgrywały (i odgrywają) silne powiązania rodzinne i sąsiedzkie. W przypadku komiksowych wydarzeń sami mieszkańcy wykorzystując skuteczną „pocztę pantoflową” bez trudu wytropiliby nocnego strzelca. Sprawa zostałby załatwiona cicho i dyskretnie. Śmiałek oberwałby nożem pod żebro, kulę z „obrzyna” lub innym narzędziem gospodarskim przez łeb. Miałby szczęście, gdyby skończyło się tylko na solidnym laniu. Mowa tu rzecz jasna o społecznościach zasiedziałych ze sobą od pokoleń i znających się nawzajem. Inaczej miała się rzecz z ludnością napływową postrzeganą, jako ciało obce we wsi (wbrew pozorom adaptacja powojennych przesiedleńców do warunków życia w nowych miejscowościach stanowiła duży problem) wówczas wzajemna nieufność mogła tworzyć skuteczną barierę w wytropieniu sprawcy. W komiksie do rozwiązania „skomplikowanej” historii miłosnej potrzebny był oficer aż z Komendy Głównej MO.
ciąg dalszy https://kapitanzbikszkice.wordpress.com ... krytyczny/
Komiksem „Strzał przed północą” Zbigniew Sobala pożegnał się z rysowaniem „Żbików”. Ogółem narysował ich siedem. Scenariuszowo i graficznie wypadały bardzo słabo. Stanowiły wręcz antyreklamę komiksu. Osobiście za najlepszy w wykonaniu tegoż rysownika uważam jedynie komiks „Kryształowe okruchy”. Ostatni „Żbik” Z. Sobali jest typowym komiksem zrobionym na kolanie. Byle jaki scenariusz i fatalna grafika. Historia rodem z kiepskiej powieści milicyjnej. Całe szczęście, że nie pojawił się wątek „ślad prowadzi w przeszłość” a prawie się na to zanosiło. Za to historia miłosna w prawdziwie milicyjnym stylu (czyli ckliwa grafomania).
„Strzał przed północą” jest komiksem propagandowym od początku do końca. Przedstawiona historia wygląda mocno niewiarygodnie, by nie rzec naiwnie. Bez wątpienia podobne historie na wsiach się zdarzały lecz zwaśnione rodziny lub osoby rozwiązywały je między sobą bez angażowania w nie milicji. Nikt rozsądny nie wtajemniczał milicjantów w rodzinne sprawy. Zaszłości historyczne wpłynęły na pewną hermetyczność społeczności wiejskich. Bardzo dużą rolę odgrywały (i odgrywają) silne powiązania rodzinne i sąsiedzkie. W przypadku komiksowych wydarzeń sami mieszkańcy wykorzystując skuteczną „pocztę pantoflową” bez trudu wytropiliby nocnego strzelca. Sprawa zostałby załatwiona cicho i dyskretnie. Śmiałek oberwałby nożem pod żebro, kulę z „obrzyna” lub innym narzędziem gospodarskim przez łeb. Miałby szczęście, gdyby skończyło się tylko na solidnym laniu. Mowa tu rzecz jasna o społecznościach zasiedziałych ze sobą od pokoleń i znających się nawzajem. Inaczej miała się rzecz z ludnością napływową postrzeganą, jako ciało obce we wsi (wbrew pozorom adaptacja powojennych przesiedleńców do warunków życia w nowych miejscowościach stanowiła duży problem) wówczas wzajemna nieufność mogła tworzyć skuteczną barierę w wytropieniu sprawcy. W komiksie do rozwiązania „skomplikowanej” historii miłosnej potrzebny był oficer aż z Komendy Głównej MO.
ciąg dalszy https://kapitanzbikszkice.wordpress.com ... krytyczny/
https://kapitanzbikszkice.wordpress.com/
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."
"Wylali mnie za wódkę. Za chlanie w czasie pracy.
— No coś ty? — spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Za wódę z milicji? Za to się z milicji
nie wyrzuca. Przecież tam wszyscy piją..."